MARIAN RUSZKIEWICZ1933-2007
MALARSTWO

Biuro Wystaw Artystycznych zorganizowało wystawę obrazów Mariana Ruszkiewicza w Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy

Rok 1983 zamknął w biografii Mariana Ruszkiewicza długi i owocny w dzieła okres - ćwierćwiecze pracy twórczej świdnickiego malarza. Uwieńczyła ten fakt wystawa retrospektywna zorganizowana przez Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy, na której zaprezentowano 50 obrazów olejnych oraz akwarele i rysunki. Prace te począwszy od powstałych w latach akademickich aż do tych z ostatnich miesięcy potwierdziły dużą wszechstronność artysty, zainteresowanie wieloma gatunkami malarstwa, poszukiwania tematyczne, a przede wszystkim eksperymenty formalne.

Miniatura obrazu Marian Ruszkiewicz przyszedł na świat w 1933 roku we wsi Ruszenice pod Opocznem. Zamiłowanie do rysowania zdradził już w dzieciństwie utrwalając patykiem na piasku realia wiejskiego życia - zwierząt, charakterystyczne postacie czy narzędzia pracy. Dylemat wyboru drogi życiowej pomiędzy kontynuowaniem losu chłopa i pozostaniem na ojcowiźnie, a wyjazdem po nauki do miasta w jego przypadku nie istniał. Rodzina doceniła wschodzący talent, toteż po skończeniu szkoły podstawowej udał się Ruszkiewicz do najbliższego wielkiego miasta - robotniczej Łodzi, gdzie ukończył Liceum Sztuk Plastycznych. Wyższe studia plastyczne zaczął w krakowskiej ASP, ale skończył je w ... Leningradzie, gdzie został skierowany jako wyróżniający się student. Edukacja w Łodzi, Krakowie, a zwłaszcza w Leningradzie - kolebce rewolucji nie pozostała bez wpływu na postawę młodego artysty, co znalazło szybko swój wyraz w obrazach. Tematem pracy dyplomowej stało się, pełne patosu i patriotyzmu spotkanie narodowych twórców kultury polskiej Mickiewicza i Chopina, przedstawione na monumentalnym płótnie. Do tematów patriotycznych, a nawet internacjonalistycznych powróci jeszcze parokrotnie w impresjach dotyczących wojny. Po ukończeniu leningradzkiej uczelni w 1958 roku wrócił do kraju, a w dwa lata później osiadł na stałe w Świdnicy. Jako członek ZPAP, wśród garstki świdnickich artystów profesjonalnych jest twórcą najaktywniejszym i najpłodniejszym. Wszechstronność wykazuje nie tylko w uprawianiu różnych gatunków malarstwa i stonowaniu oryginalnych technik, ale idzie znacznie dalej zdradzając dużą biegłość w zupełnie odmiennej dziedzinie sztuki, jaka jest "czekanka", czyli niemal kowalika, lecz precyzyjna obróbka plastyczna blach miedzianych i mosiężnych dając reliefowe "obrazy". Różnorodność zainteresowań potwierdził nie tylko jako twórca, ale również jako obywatel Świdnicy. W przeciwieństwie do większości malarzy profesjonalnych nie zamknął się, w swojej pracowni. Swoją wiedzę plastyczną przekazywał przez pewien czas młodzieży jako pedagog w szkole średniej, a do dzisiaj pracuje na stanowisku projektanta form przemysłowych w dzierżoniowskich zakładach radiowych DIORA. Jest zatem Ruszkiewicz nie tylko artystą, lecz także wrażliwym, otwartym i aktywnym obywatelem swojego miasta i regionu. Znalazło to wyraz w uhonorowaniu go między innymi srebrnymi odznakami "Zasłużony dla Diory", "Zasłużony dla Dolnego Śląska" oraz medalem "Zasłużony dla Miasta Świdnicy".

Miniatura obrazu Krakowskie i leningradzkie studia wprowadziły malarza w tajniki warsztatu realisty, który wraz z niespokojną osobowością Ruszkiewicza tworzą oryginalną symbiozę artystyczną. Nie maluje prawie nigdy z natury, w plenerze, a z modela korzysta jedynie w portretach. Uwiecznia ludzi zasłużonych dla regionu, osoby sobie bliskie, ale najlepsze efekty osiąga w autoportretach o dużej ekspresji osiągniętej przez nasycenie barw i zaostrzenie rysów wyrażających wewnętrzne niepokoje artysty.

Miniatura obrazu Ruszkiewicz powraca często w obrazach do środowiska, z którego wyszedł, gloryfikując w sposób niezwykły pracę i egzystencję chłopów. Nie jest to romantyczna wizja rozległych pól i złotych łanów. Woli zagrodę wewnętrzną. Prymitywna niezgrabna chata kryta strzechą wypełnia niemal cale płótno obrazu sięgając dachem jego górnej krawędzi. Wnętrza są ciemne, lapidarne, zawierają jednak wszystkie niezbędne realia wiejskiej egzystencji - ogromny piec w kącie izby, lampę naftową, garnki i "święte" obrazy na ścianie. Człowiek jest tu mniej ważny, anonimowy, a nawet bezwyrazowy. Liczą się przedmioty i działania z nimi związane: kosa ("Klepanie kosy"), łopata chlebowa ("Pieczenie chleba") i maselnica ("Przy maselnicy"). Te martwe przedmioty wprowadzone w ruch tworzą ciągle nowe życie nie tylko wsi, ale całej ludzkości. Życie to przedstawia malarz od początku do końca: macierzyństwo, dzieciństwo, wiek dojrzały i nieuchronną starość. Wydaje się, że nie ma nic oryginalnego w tym archaicznym "czystym" obrazie wsi, gdyż można wskazać jeszcze tysiące rzeczywiście istniejących podobnych gospodarstw. Nie jest to jednak powszechny obraz dzisiejszej wsi. Tu jest przywołanym z pamięci i utrwalonym w kadrze płótna ulotnym wspomnieniem. Jest to obraz lapidarny, oszczędny, ale o wyraźnych rekwizytach — wizja, którą pamięta dziecko i odtwarza patykiem na piasku. Miniatura obrazu

Czasem z tego zamkniętego, prostego świata pragnie wyrwać się co bardziej wrażliwy i utalentowany chłopiec. Ilustruje to seria dość pretensjonalnych obrazów "muzycznych" przeciwstawiających skrzypce i gitarę ogromnym zespołom organowych piszczałek lub trąbek. Jest to pretekst do poszukiwań treściowo — kompozycyjnych dających efekty surrealistyczne, a nawet komiczne. Wśród tych prac, ze względu na niekonwencjonalne tworzywo (płyta pilśniowa, złoto płatkowe) i oryginalne rozwiązanie kompozycyjne "tryptyk", "Muza o jednym skrzydle" jest dziełem zasługującym na uwagę.

Ulubionym motywem w obrazach Ruszkiewicza jest postać konia. Szlachetne, piękne zwierzę przechodzi ewolucję i metamorfozę od prozaicznej pociągowej kobyły będącej symbolem wsi "drewnianej" aż do wyidealizowanego, uduchowionego rumaka lecącego jak Pegaz w otchłannych przestworzach. Na płótnach widzimy konie ciągnące wozy, odpoczywające po znojnej pracy w szopie, pasące się na łące, w szaleńczym galopie pod kolorowo ubranymi dżokejami i bezszelestnie przemykające w mrokach leśnych bezdroży pod kawalerzystami. Malarz odchodzi stopniowo od konwencji realistycznej ilustrując ostatnimi obrazami zmianę znaczenia symbolu konia. Symbol materialnej wsi staje się symbolem ulotnej sztuki. Temat ten osiąga apogeum w tryptyku złożonym z trzech obrazów o tym samym tytule "Biały koń dzieciństwa", w których romantyczny motyw otworu okiennego stanowi furtkę, a jednocześnie granicę między światem realnym i idealnym. W tym świecie tęsknot i marzeń pojawia się koń, lecz eteryczny jakby znikający. Widoczny jest w dwóch obrazach, by w trzecim zniknąć zupełnie. O tym, że przed chwilą jeszcze istniał zdaje się przekonywać stojący tyłem do widza chłopiec patrzący przez otwór w szopie na pustą tajemniczą przestrzeń.

Miniatura obrazu Wiodącym gatunkiem w twórczości Ruszkiewicza jest pejzaż malowany w różnych odmianach. Przenosząc na płótno widoki Świdnicy i innych dolnośląskich miejscowości nie wybiera motywów charakterystycznych. W studiach Świdnickiego Kościoła Pokoju skupia się nie na całej bryle budowli, lecz jej fragmentach. Zabytek nie jest tematem ikonograficznej dokumentacji. Malarz dbając o realia wzmacnia barwy elementów przyrody i architektury wzmagając ich ekspresje. Jest to obraz rzeczywisty, ale przeniesiony z pamięci, podlegający nieustannej ewolucji. Kształty zabytkowego kościoła czy wiejskiej chaty są agresywne, cegły i dachówki bardziej karminowe i cynobrowe niż w rzeczywistości, niebo świetliste i nienaturalnie błękitne. Również przyroda żywa przypomina natarczywie o ciągle zmieniającym się, przemijającym i odchodzącym życiu: drzewa pokazane są w różnych stadiach rozwoju, w różnych porach roku, deszcz tworzą stale nowe krople wody, a zabłocone śnieżne bryły muszą w końcu stopić się w promieniach słonecznych. Jest to świat na moment zatrzymany, lecz nigdy w tej samej formie się już nie powtórzy. Czasem jednak w tym nastroju pełnym melancholii zabrzmi nuta optymizmu i wśród starej zabudowy Świdnicy w strugach ulewy pojawia się para młodych ludzi.

Miniatura obrazu Wbrew zasadom klasycznego pejzażu artysta podnosi wysoko linie horyzontu wysuwając na pierwszy plan tajemnicze leśne jeziorka, mokradła i topieliska otoczone zagajnikami starych zniszczonych, lecz fantazyjnie przez naturę ukształtowanych drzew, konarów i korzeni. Te bajeczne, niemal naturalistyczne studia przyrody są także pretekstem do prób technologicznych i formalnych. Zastosowanie jako podobrazia płyt pilśniowych, papy, a w warstwie malarskiej złota płatkowego, laserunków, farby kładzionej im pasto bądź zalewającej płaszczyznę obrazu pozwala uzyskać różne rodzaje nastrojowości. W tych naturalistycznych dążeniach dochodzi twórca niekiedy do rozwiązań skrajnych, w których świat przyrody przeistacza się w abstrakcyjną grę plam barwnych na płaszczyźnie stając się "czystym" obrazem. Liryczną odskocznią od tych żywiołowych interpretacji natury są kompozycje z wyimaginowanym krajobrazem. Oto w zbiorach świdnickiego muzeum oglądamy płótno wypełnione konarami brzozowego lasu, w którym malarz umieścił przydrożną kapliczkę z Chrystusem Frasobliwym wziętą z jakiejś dolnośląskiej miejscowości. W emanującą nostalgią przyrodę wstępuje odrobina nadziei.

Dwadzieścia pięć lat twórczości to okres pozwalający okrzepnąć humanistycznej osobowości artysty. Tę osobowość może w pełni ujawnić przeniesiony na płótno krajobraz dolnośląskiej ziemi, na której malarz żyje i tworzy. Zdaje się to potwierdzać ekspozycja w Wieśnicy początkująca nowy etap artystycznych poszukiwań Mariana Ruszkiewicza.

Ryszard Len


wstecz