Kapliczka przydrożna
olej, płótno
Odkąd sięgam pamięcią, ku początkowi swojej drogi zawodowej, zawsze natrafiam na postać Mariana Ruszkiewicza. Sarmackie wąsy, postura typowego Polonusa, jak z powieści Sienkiewicza, ukrywały wnętrze wrażliwego, ciepłego i dobrodusznego Pana Mariana. Postać jak z rysunków Jana Piotra Norblina de la Gourdaine, brakowało tylko kontusza i szabelki u boku. Fizis Pana Mariana miał się nijak do Jego wrażliwości na naturę i miłość do ludzi z wyraźną nadopiekuńczością, szczególnie do młodych, rozpoczynających swoją karierę, twórców. Zawsze podziwiałam Jego niezwykłą pracowitość i artystyczną aktywność. Pan Marian był jednym z niewielu znanych mi artystów malarzy, który malował w plenerze, ze sztalugą i paletą malarską. Wszyscy podziwialiśmy opanowany do perfekcji warsztat artystyczny Mariana Ruszkiewicza, rodowodem z Akademii Sztuk Pięknych im J. Riepina w St. Petersburgu. Liryzmem i poetyką słowiańską? - rosyjską? nacechowane są Jego prace zarówno w zakresie pejzażu, jak i portretu. Marian Ruszkiewicz nie dyskutował o sztuce, ponieważ dyskusja o metodach uniemożliwia ich stosowanie, swojej działalności artystycznej nie przegadywał, po prostu tworzył. Mariana Ruszkiewicza "wola twórcza" była czynnikiem dynamicznym, świadomym, koniecznością. W oparciu o perfekcyjny warsztat była wyrazem psychiki artysty i Jego wrażliwości na świat rzeczywisty.
W swoich pejzażach świadomie wykorzystywał i stosował sposoby impresjonistyczne. Łąki pełne kwiecia, owiane powietrzem i napojone słońcem. Góry porośnięte lasem i z tajemniczymi światłocieniami i lekkimi posępnymi mgiełkami.
Łąki pełne kwiecia,
owiane powietrzem i napojone słońcem. Góry porośnięte lasem i z tajemniczymi światłocieniami
i lekkimi posępnymi mgiełkami.
Instalacja
olej, płótno, drewno
Portrety malowane przez Mariana Ruszkiewicza, najpierw akademickie, realistyczne a później coraz bardziej nastrojowe, szczególnie kobiece wizerunki kształtowane pod wpływem i z wykorzystaniem zasad koloryzmu.
Z biegiem lat twórczość Mariana Ruszkiewicza przekształcała się, jakoby Marian Ruszkiewicz przeradzał się z animal rationale w animal symbolicum. Poszukuje nowych sensów dla swojej twórczości, stosując kody kulturowe, symbole i alegorie, próbuje nadać głębsze, symboliczne treści swoim obrazom.
Obrazy, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci, to na pewno te rozedrgane kolorem ukwiecone laki, skrzące światłem, emanujące radością życia i dobrocią Pana Mariana.
Jako człowiek wierzący traktuję swoje życie doczesne jako jeden etap egzystencji, której drugim etapem - jak wierzę - będzie byt w innych, niematerialnych obszarach. Gdyby dobry Bóg pozwolił... chciałabym na takiej łące powiedzieć: Dzień Dobry, Panie Marianie, jak dobrze znowu Pana widzieć...